Dopadło fafla. W zeszłym tygodniu w niedzielę zaczęła kaszleć.. no to wit. C i czekamy.. W środę dzwoniłam do wetki, bo kaszel był ze śluzem i Zmora oddychała płytko i szybko. Gdy tylko się cieszyła czy chciała bawić to ją dopadało.
Umówione na piątek a do tego czasu podawałam jej Acodin w syropie za co mnie szczerze znienawidziła. W sumie to jej się nie dziwię.
U weta podejrzenie kaszlu kennelowego, a na pewno zapalenie górnych dróg oddechowych. Kaszel z krwią..
Lek przeciwobrzękowy i coś jeszcze (?) + 3 zastrzyki do domu (na niedzielę, dzisiaj i sobotę).
W niedziele miałam małego stresa z dawaniem zastrzyku, ale Zmo się nie przejęła. Dzisiaj już poszło mi to szybciej i o wiele sprawniej i się nie denerwowałam. :)
Jeszcze jedna taka dawka w sobotę i powinno być ok. A po 10 dniach na szczepienie, bo mamy juz praktycznie zaległe :/
Teraz Zmo nie kaszle (dostała jeszcze dwa razy Acodin) i oddycha spokojniej. Wiec na szczęście nic poważniejszego jej nie było..
Uff. Oby było tylko lepiej.
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się ciepło i zdrowiej fafelku piękny!
OdpowiedzUsuńBardzo dobry wpis. Znalazłem Twojego bloga w google.
OdpowiedzUsuńNie mogę przestać o tym myśleć
OdpowiedzUsuńO czym, o chorobie? Już wszystko ok.
UsuńDobrze że już wszystko ok z psem i to nie było nic poważnego :)
OdpowiedzUsuńOstatnio czytałam coś zupełnie innego.
OdpowiedzUsuń