Zmora Facebook Fanpage

30 marca 2012

Seminarium agility i trening coursing.

zdjęcie: http://jim-bc.blogspot.com/


W zeszłym tygodniu miałam bardzo napięty plan weekendowy, a to za sprawą seminarium agility z Tomkiem Jakubowskim i pierwszego oficjalnego treningu coursing w Mechlinie koło Śremu.

Seminarium było dwudniowe, i miałam być na obydwu dniach.. codziennie pod dwa treningi, w każdej grupie ok 4 psy. I tu pierwsza sprawa.. nasz pierwszy trening był na 8, więc wstać musiałam o 6.30.. Pierwszego dnia spałam 5 godzin.
Tomek bardzo miły, torek również. Jakoś tak przyjemnie się go biegało i za pierwszym razem pobiegłam bez większych problemów. Jestem z siebie zadowolona. :D Poznałam kilka kruczków dzięki którym łatwiej mi Zmo wykręcić w którąś stronę i jakoś tak same z siebie mi przychodzą, co mnie cieszy. Jak zwykle jestem za wolna, ale to wina tego, że tyczki były ustawione na jakieś 35/40cm więc sucz śmigała nad nimi szybciej niż zwykle.
Po jakimś drugim czy trzecim przebiegu na pierwszym treningu rozwaliła sobie łapę.. Nie mam pojęcia o co, Marysia winnego też nie znalazła a łaziła po torze w te i z powrotem. Tak więc nawet jakbym chciała to biegać już nie mogłyśmy. Przemyłam jej łapkę wodą utlenioną i obwiązałam bandażem. Było przy tym trochę piszczenia, bo 'ojej, boooli, szczyyypie!' Ale łapy nie wyrwała. Przeczekałyśmy panikę i spokojnie obwiązałam jej łapkę do końca. Przy uspokajaniu suczki pomógł mi Tomek, a bandaż wiązała Dagmara. Zmo przez chwilę dość koślawo chodziła z opakowaną łapą, ale szybko się przyzwyczaiła i śmigała jakby nigdy nic. Opuszka w ogóle jej nie bolała i wydawała się tego nie zauważać.


Koło 9.40 zostałyśmy odebrane z Artefaktu i zawiezione do Mechlina na trening coursing. Obydwie podróżować samochodem nie lubimy, ale jakoś dałyśmy radę. Na miejscu Zmo została niestety przypalikowana, bo musiałam zająć się zdjęciami.
Całość organizacji - SUPER. Bardzo pozytywnie, bardzo na tak i więcej takich akcji.
Coursing Poznań Team spisał się rewelacyjnie.

Whiteheads ELVIS ALIVE
NINOCZKA Negrus
DUSZKA z Jurajskich Biskupic
ARLEQUIN Negrus
DUSZKA z Jurajskich Biskupic

ARLEQUIN Negrus

Zdjęć narobiłam sporo, bo ponad 1000, ale po ostrej selekcji zostało ich o wiele mniej. Zmora przypalikowana do drzewa czekała w miarę grzecznie, co jakiś czas zabierałam ją do siebie żeby się przejść czy po prostu wspólnie posiedzieć. Przy okazji Monika udostępniła nam swoją ogromną blendę, którą Zmo oberwała przy otwieraniu.. ale nie bardzo się tym przejęła.


Na końcu udało mi się równiez puścić Zmo za wabikiem. :D Jestem z tego bardzo dumna, bo byłam święcie przekonana, że nie oddali się na tyle ode mnie, ale dała radę. Skórka z zająca robi swoje.. ;)
Cała trasa miała około 220 - 250m, nie wiem dokładnie, bo była kompletnie 'nieprzepisowa'.

Tutaj macie do obejrzenia filmik ze Zmorowego przebiegu: 

Niestety nie mogę go wstawić bezpośrednio, bo jest dostępny tylko dla tych, którzy mają link. 
Miłego oglądania. 

Wróciłam do domu ok 20 z ogromnym bólem głowy i strasznie zmęczona, więc padłam spać.. i obudziłam się dokładnie o 23.52. Zwlokłam się z łóżka żeby iść z psem na ostatnie siusiu i wzięłam się za obróbkę zdjęć, bo wiedziałam, że nie zasnę. Zdjęcia obrabiałam do 1.40 zimowego czasu po czym przestawiłam zegarek i poszłam spać. Znów czekało mnie wstawanie o 6.30 więc spania miałam niewiele. Na rano pojechałam znów do Artefaktu i zaliczyliśmy poranny trening. Skonsultowałam się z Tomkiem na temat łapki i dalszego biegania i dostałam potwierdzenie swoich słów - lepiej nie biegać. Więc na drugi trening już nie pojechaliśmy.

Zmora zdecydowanie wymęczona po weekendzie... ;)

9 marca 2012

Badania, badania..


Tak więc powyżej piękne gireczki Zmory w trzech ujęciach. :D  Stresu było bardzo dużo, bo niby nie, ale jednak jak coś wyjdzie z tymi nóżkami to co dalej?! Na szczęście na 90% nic z nimi nie jest i wszystko jest w jak najlepszym porządku. Także seminarium agility nie przeleci mi koło nosa, nie będę się bała, że coś się dzieje a ja o tym nie wiem. 
Przy okazji została pobrana krew do morfologii i biochemii i zobaczymy co jutro powie nam jeszcze jeden wet. Przy okazji trzeba zrobić badanie kału i USG, ale do tego drugiego musi mieć pełny pęcherz a to ciężko u niej uzyskać.. tym bardziej, że jest przed cieczką i cały czas posikuje. No nic. 
Dodatkowo mamy nową obrożę - półzacisk z Ami Play, zobaczymy jak się sprawdzi. 

Co do przebiegu samych badań - mój pies przeszedł sam siebie. Mimo, że było to dla niej bardzo niekomfortowe co było widać wyraźnie to nie robiła scen, nie wyrywała się, nie kombinowała, dawała się trzymać za łapy obcemu facetowi i każdą pozycję trzeba było robić tylko raz. Wet sam był zdziwiony, że pierwsze zdjęcie i wszystko ok i nie trzeba głupiego jasia dawać ani się męczyć. Podobno niewiele psów jest tak grzecznych. :) 
Pobieranie krwi też poszło bezproblemowo, łapek nie wyrywała, nic ją nie zabolało.
Temperatura 38 stopni, ząbki ok, uszy ok, serce też ok. 
Waga: 24,5kg

Przy okazji też Zmora zaczęła się zmieniać, na razie na lepsze! Ostatnio bawi się z psami. I to nie w 'zgnoimy małego pieska' co dotychczas było jej ulubioną formą aktywności jeśli miała taką możliwość, a w gonito.. I to ona ucieka! No, czasem też goni, ale nie w formie wrednej suki.. ;) 



Szczekającą do ucha Dorę trzeba jednak trochę oburczeć.

A co Ty tam masz?!

Afra, Dora, Zmo

Ktoś tu nie nadąża za owsikiem ;)