Zmora Facebook Fanpage

22 marca 2013

Zmora jest chora.
Nieuleczalnie.
Nie wiem ile czasu jej zostało.
Obecnie konsultujemy sposób leczenia. Czy raczej.. zaleczania?
Nie chcę stosować chemioterapii.

Na razie Zmora jest radosna, ma pełno energii i duuuży apetyt.
Trochę szybciej się męczy i ma powiększone węzły chłonne.
Mam nadzieję, ze jak najdłużej zachowa radość z życia. Nie chcę sztucznie przedłużać jej życia, jeśli nie będzie z niego miała radości. Dopóki sama je, wstaje, bawi się i cieszy - jest ok. Staram się nie płakać za bardzo.
Gdy tylko przyszły wyniki wyszłam z pracy i pojechałam do niej. Zadzwoniłam do chłopaka i pojechaliśmy nad Rusałkę. Obeszliśmy ją dookoła - jakieś 4km.
Cieszę, się że mam przy sobie Macieja, który mi pomaga. Zmora też się cieszy, bo obecnie pozwala jej się gryźć i po sobie łazić. I daje jej różne rzeczy, a wcześniej jej nie podkarmiał. 
Ja też jej podmaślam, daję wszystkiego po trochu, nie oburzam się na sępienie jak jem. Nie umiem się na nią złościć. Zmora trochę to wykorzystuje.
Ale, korzystajmy - nie wiemy ile czasu nam zostało.

Obecnie śpi kołami do góry. Nie wie co się dzieje i czemu jestem taka ckliwa. Stara się mnie rozśmieszyć i z tą jej głupią mordą - wychodzi jej. Robi dużo rzeczy specjalnie.
Jest kochana, moja, najlepsza.

W sobotę idziemy dogtrekking w Kościanie. Póki się dobrze czuje. Oby jak najdłużej!