Zmora Facebook Fanpage

18 listopada 2012

Wystawa Kotów - Gorzów Wlkp. - 10-11.11.2012

Robię to teraz, bo oczywiście kompletnie nie mam na to czasu. Standard.
W zeszłym tygodniu byłam na wystawie kotów jako steward (o roli stewarda można poczytać tutaj: KLIK). Przez dwa dni sporo się nabiegałam i narobiłam, ale atmosfera była bardzo fajna. Mimo, że w temacie kotów jestem kompletnie zielona, to za namową znajomej zgłosiłam się jako steward. I spodobało mi się! Już przejrzałam koci katalog wystawowy, mam więc kilka upatrzonych miejsc w 2013 roku.
Zaczynaliśmy w oba dni o 8.30. Trzeba było umyć klatki, ogarnąć stoliki.. Później ocena kotów, czyli w sumie mycie stolików, rąk swoich i sędziego, bieganie do sekretariatu, zmienianie numerków na tablicy i zapisywanie wyników na kartce (tego już ja nie robiłam na szczęście).
Po przerwie obiadowej rozpoczęły się BISy, gdzie już stewardzi wystawiali koty (ja, psiara, na to najbardziej czekałam - a inni stewardzi tego nie lubili). Nikt mnie nie podrapał ani nie pogryzł, za to zostałam oprychana :P Więc było dobrze.
Co mnie ucieszyło to zdziwienie innych stewardów, że jestem pierwszy raz, a ogarniam co się dzieje. Ha, to było miłe.
Usłyszałam to też od szefowej stewardów, więc radość była podwójna. :P
W sobotę po wystawie dosłownie padłam. O 21. Ze zmęczenia było mi niedobrze, bolała mnie głowa.. Umyłam się i położyłam spać.
W niedzielę było lepiej, jakoś mniej mnie całość zmęczyła - nie wiem dlaczego.
Za nocleg i dostarczanie z miejsca na miejsce dziękuję Adze :P Bo bez jej pomocy pewnie bym się pogubiła. No i pyszne naleśniki, kanapki i karpatka jej mamy..
yad i radgoll
radgoll miot

4 listopada 2012

Szkolne "Mam talent" i USG.

29 października byłyśmy w szkole na "Mam talent" gdzie ze Zmo zrobiłyśmy mały dog dancing. Wyszedł bardzo krótki, ale jednak ;)
Zespołów było dziewięć, trzy przechodziły 'dalej' czyli do powiatowego "Mam talent". Dostałyśmy się i my.  

A zaczęło się tak: 
Pobudka o 4.45 wyjście z domu o 5.30, 6.25 autobus do Murowanej Gośliny, 7.00 wyjazd z Murowanej do Lubasza (dzięki, Aga!), ciut po 8 dojechałyśmy do Lubasza. Ok 9.00 nasz pokaz na szkolnym Mam Talent i czekanie do 12 na wyjazd do Wronek (dzięki, Dorotka!). Tam się dowiedziałam, że jedzie tylko TLK o 13.30 (zamiast regio o 12.50) czyli zapłacę 15zł zamiast 4 za psa i 20zł zamiast 7 za siebie.. :/

Dodatkowo spałam jakieś 4 i pół godziny.. Zmora też zmęczona i nie wiedziała co chce.. Po powrocie do domu od razu spać.. i obudziłam się o 18 ;)

Po raz kolejny przekonałam się, że mój pies lepiej ćwiczy w mega rozproszeniach, niż w domu.. (w domu wszystko ją rozprasza!), za to w tłumie klaszczących ludzi, z muzyką i okrzykami zachwytu jest super skupiona i nie reaguje na nic oprócz mnie.. Dodatkowo wszelkie osoby gwiżdżące, ciumkające, wołające - kompletny olew ze strony psa. A ludzie wkurzeni, że nie reaguje. :P

Za nami  jakieś 165km!
Druga sprawa - USG.
Niedawno nawiedziły Zmo zapalenia pęcherza, łącznie z krwiomoczem. Biedna sucz dostała antybiotyki, tabletki i cuda niewidy, ale zapalenie powracało :( Po ostatnim leczeniu było dobrze, ale pojawiło się podejrzenie kamieni/piasku w pęcherzu. Wolałam więc zrobić suce USG i mieć czyste sumienie, że wszystkiego dopilnowałam.
Zmora dostała pół litra wody z mlekiem i cukrem, żeby wypełnić jej pęcherz (wypiła całą!). Ciężko jej było wytrzymać trasę do weterynarza bez siusiania, ale jakoś dałyśmy radę. 
Do badania trzeba było ogolić brzuszek, więc mamy teraz różowy szczenięcy pępuszek do macania :P 
Badanie poszło bardzo dobrze, wszystko w środku w normie, żadnych kamieni czy innych świństw nie ma!  Po badaniu bardzo szybko pobiegłyśmy zrobić siusiu.. :P A potem na spacer nad Maltą i gdyby nie to, że mój pęcherz też już chciał do domu to obeszlibyśmy całą.