Prawie miesiąc temu wybrałam się na spacer ze znajomą - Moniką, i jej psem. No właśnie, myślałam o jednym psie, a pojawiły się trzy! Berneńczyk, whippet i.. chihuahua. Niesamowite połączenie. Wszystkie dzielnie dotrzymywały nam kroku na spacerze, Lena (berneńczyk) i Iria(whippet) pokazały, że frisbee je też bardzo interesuja, a mała Stokrotka wolała siedzieć w ciepłej torbie, gdy reszta psów szalała naokoło.
Mimo, że Iria jest wzrostu Zmory jest od niej o połowę lżejsza i połowę drobniejsza:
Iria jest niesamowita - biega zupełnie inaczej, w ten typowy charci sposób, jest bardzo zwrotna i niesamowicie szybka z widocznym przyspieszeniem, jakby ktoś jej nitro włączył!
Jest przepiękna, widać jej każdy mięsień, ma lepiej rozbudowane nogi niż niejeden kulturysta. Spójrzcie na jej kręgosłup:
To jest kupa mięśni i zero tłuszczu! Stereotyp wychudzonego, trzęsącego się charcika tutaj wybitnie może jedynie się schować.
Zmora za to pokazała, że umie ładnie pozować, a masa jesiennych liści dodaje jej uroku.
Lena ruszała się statecznie, raczej obok nas niż gdzieś na boki. Ot taki spokojny pies, w którego wstępował mały diabeł gdy widziała frisbee. :)
Mała Stokrotka nadążała za nami bardzo ładnie, choć czasem liście były większe od niej. Maleńka miała łapki tak cienkie, że mogłabym je połamać. Zmora zachowała się bardzo ładnie w stosunku do niej, nie była natarczywa tylko delikatna i uważna, choć czasem zdarzało jej się Stoki nie zauważyć..
Spacer uważam za udany, whippety i cziłki podbiły moje serce, choć to na razie nie czas na takiego psa. :)
Drugi spacer zrobiłam sobie sama, dla siebie, tak jak lubię a bardzo dawno nie miałam okazji i możliwości. Uwielbiam chodzić sama ze Zmorą, mogę się skupić tylko na niej i być dla niej na tym spacerze, wtedy pies jest i wiele bardziej zadowolony, zmęczony i wybiegany niż zwykle. Zazwyczaj brałam ze sobą smaczki i piłkę, teraz zestaw się powiększył - smaczki, piłka, kliker, frisbee i wymarzony aparat (wcześniej brałam wszędzie malutki kompakt)! Wyruszyłyśmy więc nad Rusałkę. Miejsce jest pełne okazji do ładnych zdjęć, psy zazwyczaj na smyczach (Zmo ma cieczkę), miejsce na frisbee i piłkę.
Głupie miny są zawsze na czasie! :)
Przywołanie opanowane, wiatr w zębach jest :D Uszy + 5 do szybkości.
Fajnie jest mieć takiego ogarniętego psa, mogę ją puścić na spacerze, bo wiem, że wróci.. prawie zawsze. Chyba, że wyczai coś w krzakach, co jest smaczniejsze od wszystkiego co mam ja (a zawsze jest). Niestety to jest nasz największy problem. Czasem jest tak, ze kogoś obszczeka, ale jeśli zauważę jej minę w porę to jestem w stanie ją odwołać, choć zazwyczaj brzmi to dość brutalnie, ale ma utemperować jej zapędy.
Czasem, a raczej coraz częściej moja sucz mnie po prostu zadziwia. Robi rzeczy, o które bym ją nie podejrzewała. Jak na przykład to:
Skubana potrafi wskoczyć i utrzymać się w takiej pozycji przez spory czas. I nie ćwiczyłyśmy tego.
Mówiłam już, że uwielbiam robić portrety?
Jutro śmigam o 10 na trening, wracam koło 13, śpieszę się jak cholera i jadę do Agnieszki i na 18stkę Dominiki. :)