Zmora Facebook Fanpage

1 lutego 2011

Początki

..czyli jak to drzewiej bywało.


Od czego się zaczęło? Ano może od tego, że chciałam psa, bo bez psa w domu pusto jakoś. Nie ma kogo pogłaskać (siostrę głaskać mam?).. Nudno, jednym słowem. Dałam jednak warunek - hodowla albo schronisko, żadnych sielanek, bazarów czy ogłoszeń o 'rasowych bez rodowodu' za 300zł w necie. Taaaa.. w czasie, kiedy do mojego domu zawitała ta całkiem niepozorna biszkoptowa kulka pomagałam w odchowaniu miotu w jednej z Poznańskich hodowli. Dostałam telefon o niespodziance i.. przyjechałam zastając w domu to COŚ. Bo prawda jest taka, że labradory nigdy, przenigdy nie podobały mi się ani z wyglądu, ani z charakteru. Chciałam psa-kota, który przyjdzie jak ma ochotę i nie ma wielkiej chęci współpracy i w ogóle jakiejkolwiek pracy z człowiekiem. Dlaczego? Bo mi się po prostu nie chciało czegokolwiek z psem bardziej robić. Wyjść na spacer, porzucać piłkę, połazić. Ot i wszystko. No, może i nauczyć kilku komend ponad siad, łapa, waruj i zostań. Ale na prawdę nic więcej. Wiedziałam, że na pewno nie chcę psa pracującego, bo nie będę miała ochoty ćwiczyć z nim przez kilka(naście) lat jego życia. Byłam świadoma tego, że nie będzie mi się chciało i nie będę miała na to ochoty. Jedne z pierwszych słów, jakie wypowiedziałam po zobaczeniu Zmory były mniej więcej "znajdźcie jej lepszy dom". Jednak Blondyna została, a ja musiałam wziąć się za robienie z nią czegokolwiek. Na początek - socjalizacja. Na szczęscie sucz jest mało bojaźliwa więc bez przeszkód jeździłyśmy tramwajami i autobusami do centrum, a gdy Mała padała na pysk powoli wracałyśmy (teraz mam efekty tej socjalizacji - jestem z nas dumna ;) ). 

Zmora urodziła się około 20 maja 2007 roku..

tutaj małe porównanie  i zdjęcie jak była mała i udawała słodką ;)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz