Zmora Facebook Fanpage

23 maja 2013

Zioła i inne takie.

Od czasu kiedy dzięki pomocy Małgosi z forum światachartów przestałam podawać Zmorze Encorton i zastąpiłam go ziołami (mieszanka korzenia łopianu, korzenia mniszka lekarskiego i pokrzywy) przekonałam się do niekonwencjonalnych metod leczenia. Tzn przekonałam bardziej naocznie, bo wierzyć w ich działanie wierzyłam od dawna ;)

Kiedy dowiedziałam się o chłoniaku u Zmory nie chciałam chemioterapii. Powody są różne i jest ich kilka.

Zamiast tego Zmora dostaje około 20 jąder pestek moreli dziennie, do tego:
1/4 łyżeczki alg - można poczytać tutaj - głównie: oczyszczają organizm, wspomagają odporność, pracę serca, obniżają ciśnienie i poziom cholesterolu
1/4 łyżeczki pau d'arco - więcej tutaj - przeciwbakteryjne, antyrakowe, przeciwzapalne..
1000mg wit. C -  tutaj działanie też przeciwnowotworowe, ograniczające przerzuty..

 Ile to da? Tak na prawdę nie wiem. Ale taka jest moja decyzja co do sposobu pomocy Zmorze.

Minął 3 miesiąc i z psem jest dobrze.
Wydaje mi się, że straciła trochę na wadze, ale nic z tym nie zrobię.

Mam nadzieję, że uda nam się wystartować jeszcze w zawodach rally-o w Poznaniu.

14 maja 2013

Zaległości.

Dzisiaj, dokładnie dzisiaj mija trzeci miesiąc od kiedy dowiedziałam się o chorobie Zmory. Od kiedy padły pierwsze podejrzenia. Jak jest? W jej środku - nie wiem. Zewnętrznie - nie ma temperatur, co mnie cieszy. Węzły chłonne są wyczuwalne, ale nie ogromne. Zmora duuużo pije i szybko się męczy. Chce jednak pracować, bawić się i coś robić więc nie mogę jej odmawiać. Ze względu na temperaturę robimy coś zazwyczaj ok 22. Teraz staram się też nie bardzo rzucać jej piłkę, bo to ją szybko wykańcza. Chociaż super ćwiczy na nią rally. Może uda nam się wystartować w zawodach w Poznaniu. Nie ukrywam, że miałam większe ambicje na rally, ale jak widać życie je zweryfikowało.. Nie będę rozpaczać, cieszę się tym, co mam.

28 kwietnia Zmora wpadła w obiektyw Łukasza, który chciał trochę się poduczyć co do robienia zdjęć i popracować z doświadczoną modelką. :) Zdjęcie obok jest jednym z moich, zrobionych na tym spacerze.


Dalej już ja, osobiście, spotkałam się w KRESKĄ Sodalis, czyli cudną czarną labką od Grażyny. Robiłyśmy sesję wylicytowaną na forum labradorretriever.com.pl dla labradorów w potrzebie.
Kreska okazała się bardzo pojętną suczką, choć niechętną modelką. Za to w jakieś 10 min przy pomocy pasztetu i salami udało mi się ją nauczyć całkiem eleganckiego stania wystawowego.
Bardzo miły pies do pracy!
Poniżej zdjęcie jak w 10min przeszłyśmy z odruchowego siadania na każdy widok smaka do tego. :) Jestem zadowolona z efektu.
Z Kreską i jej właścicielką na pewno jeszcze się spotkamy, teraz już jednak zabiorę ze sobą Zmorę.


Dalej, pierwszego maja, spotkałyśmy się z Agnieszką i jej wilczarzami w Tulcach. Zmory na spacerze miało nie być, bo dopadła ją cieczka, ale Agnieszka postanowiłą zaryzykować ;) I dobrze, bo Moran był zainteresowany, ale nie nachalny i każdy pies chodził bez problemu jak chciał. Zmora też bardzo ładnie się zachowała co do samca, nawet go nie opieprzyła na początku, była miła i spokojna.
Okazała się też najbardziej żywiołowa z całej grupy :P Wilczarze to na prawdę spokojne psy, jestem nimi zachwycona. Może więc kiedyś, kiedyś.. kto wie?
Wilczarze też trudne modele, ale zrobilim, co moglim! :)
Jestem też zachwycona obiektywem, który miałam pożyczony na zdjęcia Kreski i wilczarzy, musiałabym nad takim pomyśleć.






Śmieszy mnie też to, co kilka osób już mi powiedziało. Że Zmora wygląda na zdjęciach smutno.
Więc pozwólcie mi wyjaśnić..
Po pierwsze: taki typ urody. Basset na 90% zdjęć też wygląda smutno i taki jest jego urok. Zmora z zamkniętą mordą też ma wygląd smutnego psa. (ale nie, pewnie biedna, bo biję czy co, żeby stała jak chcę)
Po drugie: pies się skupia. Jak się skupia to zwykle zamyka pysk. I dalej - jak wyżej. Jak ma zamknięty pysk to wygląda smutno.
Po trzecie: zwykle dysząc pies 'cofa' uszy i nie wygląda wtedy zbyt korzystnie więc smakołykami 'zamykam' jej paszczę.
Po czwarte: zwykłe ludzkie odczucie, że uniesione kąciki warg przy dyszeniu to uśmiech.

Niezmiernie mi przykro, że za dużo wymagam od mojego biednego, pobitego pieska. Jak ja mogę zmuszać ją do zamykania pyska gdy stoi w miejscu i patrzy na lądujące w trawie kawałki parówki czy szynki?!



zdjęcie: Łukasz Buczyk