W zeszłą niedzielę pojechałam do Zielonej Góry na Krajową Wystawę Psów Rasowych.
Zawsze narzekam na pogodę, tym razem było chłodnawo, ale dla psów idealnie. Najpierw wystawiałam Rubinę, z którą dochodzimy chyba do coraz lepszego porozumienia. Sucz rozkręciła się na koniec całkiem ładnie. Stawka: 16 cavalierów, nie wiem ile dojechało. W tym aż 11 suk. Najpierw w klasie pośredniej wywalczyłyśmy ocenę doskonałą, lokatę pierwszą (na trzy suki) oraz drugi już wniosek CWC. Później porównanie, w którym udało nam się pokonać rywalki i Rubi zdobyła tytuł Zwycięzca (dawny BOS). Porównanie o rasę zgarnął samiec. :)
Następnie trochę czekania, zdjęć i łażenia przed oceną Asterixa.
Na samej ocenie u sędziego zdjęć nie było, ale może to i dobrze ;) Jako, że byliśmy sami w rasie zostało nam oczekiwanie na Best of Group. Trochę to trwało, ale nie było najgorzej.
Zdjęcia poniżej już z ringu głównego. W konkurencji cztery psy: spinone italiano, weimar, vizsla i bracco. Sędzia obejrzał sobie nas już na ringu przygotowawczym i tam chyba dokonał oceny, ring główny był tylko na pokaz :P
Aster stał o wiele ładniej niż na ocenie sędziowskiej, zresztą sędzia to zauważył, a pies mu się podobał :)
Tutaj już na pudle :)
Nie chciałam chłopaka stawiać, bo naokoło dwa samce, musiał by ze spinone stać nos w nos - po co prowokować?
Za zdjęcia BARDZO BARDZO chciałabym podziekować Malwinie Chmist, właścicielce charta afgańskiego Carlosa. :)
Już dość dawno nie pisałam, a sporo się działo.
Na DCDC Poznań odkryłam, że rally-o dotrało już do Polski i można je ćwiczyć i uczestniczyć w zawodach! Wystartowałyśmy wtedy na mini-zawodach i na sześć psów byłyśmy pierwsze! W związku z tym pomyślałam, że skoro zrezygnowałyśmy z agility (o, o tym też wam nie pisałam..) to trzeba zająć się czymś innym co psa zmęczy, bo bez tego ani rusz, będę miała Zmorę latającą po ścianach.
Wygrałyśmy kilka rzeczy: szarpak, piszczący aport (który Zmo ma gdzieś, piszczące zabawki nie są w żaden sposób lepsze od zwykłych), pudełko smakołyków, szarpaczki sznurkowe, dwie smycze, kalkulator, długopis z laserem.. a wszystko to w ładnej torbie, którą teraz noszę ze sobą wszędzie. :P
9 września miały się odbyć zawody w Poznaniu na które udało mi się zgłosić dzięki finansowej pomocy mojego dziadka.
Dzień wcześniej, 8 września byłyśmy umówione na dwa pokazy z Fundacją Mały Piesek Zuzi, z czego jeden przeszedł nam koło nosa, bo po pierwszym pokazie zwialiśmy szybko do weta - Zmora siusiała krwią ze skrzepami.
Delikatne pobieranie smakołyka..
U weta badanie krwi i diagnoza: pH 9 (a powinno być 6), bilirubina, glukoza i ciała ketonowe w moczu, których nie powinno być, no i leukocyty i erytrocyty.
Fafel dostał z 4 zastrzyki w tym antybiotyk, przeciwkrwotoczny, rozkurczowy i przeciwzapalny. Jeden z nich szczypał więc Zmo oglądała się na swoje boki i nie wiedziała co ma zrobić z tym grzbietem :D
Wyszłam jednak od weta z nieciekawą miną, było podejrzenie o kamienie.. Wróciłyśmy tam w poniedziałek, gdzie wyjaśniło się, że to tylko ostre zapalenie pęcherza, leki miałam podawać dalej (Amoksiklaw, coś przeciwkrwotocznego na C, No-spę rozkurczowo i Lakcid osłonowo). Jutro zanoszę ostatni raz mocz do analizy i mam nadzieję, że już wszystko będzie dobrze.
W niedzielę za to miała miejsce Animaliówka w Poznaniu organizowana przez Fundację dla Zwierząt Animalia. Miałyśmy tam pokaz handlingu, a wcześniej.. startowałyśmy w naszych pierwszych zawodach rally-o! :)
Zawody poszły dobrze, Zmora pracowała bardzo bardzo ładnie, skupiona, chętna do roboty, zadowolona - SUPER! Tylko ja robiłam błędy i to jest do poprawki ;)
W konkurencji 4 psy, zajełyśmy 3 miejsce z 198/210 pkt w tym bonus 10/10 pkt z którego jestem zadowolona, bo był idealny :P
Poniżej filmik z przejścia, zapraszam do oglądania!
Za filmik bardzo dziekujemy Sarze od Opala. :)
Co dalej? Tak sobie ćwiczymy to rally i dzisiaj w trakcie ostatniego spaceru 'na siku' kombinowałam z mocniejszym dostawianiem się. Wcześniej też coś tam z tym tworzyłam, ale pies się zamykał bo musiałam ją przy tym dotykać + musiałaby mi wygryzać smaczki z ręki, a całe pięć lat uczyłam ją, że się tego nie robi. Doggy zen mi się chciało i teraz mam :P
Teraz więc próbowałam inaczej nie licząc na to, że ten sposób wyjdzie i zostanie zrozumiany.. a jednak! :D
Fafelek jest ze mną 'od zawsze' a nadal mnie zadziwia. Cały czas jej nie doceniam.
W pewnym momencie zagapiłą się na coś, wyszła dalej przed moją nogę i chciała już usiąść jakby 'przy nodze' ale zerknęła wcześniej na moją pozycję i w pół drogi do posadzenia tyłka zrobiła krok w tył! Jestem z niej bardzo zadowolona. Nie usiadła super prosto przy nodze, ale w rally nie musi, a mi odpowiada to, że pies myśli co robi ;)
Później z piwotem w lewo też mój problem zmalał, bo Zmora zrozumiała czego od niej chcę. Jest niesamowita.
Na koniec chciałam pomęczyć ją ciut pozycją wystawową, bo jest moim demo-dogiem do próbowania wszystkiego co nowe, wszelkich tricków, porad i wymyślonych przeze mnie rzeczy.
Sprawdzałam trik Izy (który działa) i nie miałam jak jej nagrodzić, bo smaczki zostały zjedzone chwilę wcześniej. Więc nagradzałam ją rekawem bluzy.. spodobało jej się to chyba, bo bez komendy wróciła na ławkę, gdzie ćwiczyła :P
Także mimo, że jestem ze Zmorą już pięć lat, ten mały stwór nadal mnie zadziwia i zaskakuje ;)
Na koniec kilka zdjęć z 8 września, z powrotu od weterynarza. :)